sobota, 17 czerwca 2017

Jak to było w 1948 roku...

Moja znajoma, Beata, wysłała mi jakiś czas temu grafikę z prośbą o rozpoznanie autora. Nie jest to odosobniony przypadek gdy ktoś prosi mnie o coś takiego, przyzwyczajona jestem do tego, że jako historyk sztuki służę znajomym jako swoiste pogotowie artystyczne. To proste, zazwyczaj wystarczy "wkleić" obrazek niewiadomego pochodzenia w Google Graphics.
Tym razem jednak to nie wystarczyło. Doświadczenie uczy, że gdy na obrazku widnieje tylko kilka kresek lub plamek, internet twierdzi, że są to ptaki lub znajduje całą masę niezwiązanych tematycznie ilustracji.

Oto ten rysunek:

karykatura

Jest to portret Jarosława Iwaszkiewicza, którego autorstwo spowija mgła. Znajduje się on w kolekcji Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku. Widnieje on w inwentarzu tejże instytucji jako szkic autorstwa "Corsanto Freuny".

Niestety... Ktoś taki nie istnieje ani nie istniał...

Wszystko przez tę sygnaturę:
(która jest tropem naprowadzającym na autora)


Jest tam również data: "1948".

Poszłam więc w tym kierunku. Zaczęłam przeszukiwać internet aż znalazłam. W 1948 roku odbyły się Igrzyska Olimpijskie, pierwsze po II Wojnie Światowej.
Co ciekawe, była to ostatnia Olimpiada, podczas której obok zwykłych zawodów sportowych odbył się Olimpijski Konkurs Sztuki i Literatury.
Człowiek na portrecie nosi laur, oznakę zwycięzcy olimpijskiego. Czyżby okazać miał się nim Iwaszkiewicz?

Konkurs obejmował dziedziny: literaturę, muzykę, architekturę, malarstwo i rzeźbę. Każdy kraj wystawiał swoich zawodników w tych dziedzinach.

Reaktywację tych dziedzin, zgodnie z duchem platońskim, rozwoju ducha i ciała zawdzięczamy baronowi Pierre de Coubertin'owi. Zgodnie z tą ideą człowiek miał wznieść się na wyżyny szlachetnej rywalizacji. 

Na tych mistrzostwach odbywających się od 1906 roku, tryumfowali także Polacy. Kilka medali zdobytych podczas Igrzysk:

Amsterdam 1928 - złoto, Kazimierz Wierzyński (poezja); brąz, Władysław Skoczylas (rzeźba)

Los Angeles 1932 - złoto, Józef Klukowski (rzeźba); srebro, Janina Konarska (grafika)

Berlin 1936 - srebro, Józef Klukowski (rzeźba); brąz, Jan Parandowski (proza), Stanisław Ostoja-Chrostwoski (grafika)

Londyn 1948 - Zbigniew Turski (muzyka)
  
Problemy, jakie sprawiały te zawody polegały głównie na tym, że miały one być konkursem dla amatorów, jednak artyści, wiem to skądinąd, na dźwięk słowa "amator" dostają gęsiej skórki.

Osobnym problemem stawała się literatura, gdyż trzeba było dość dużą liczbę dzieł przetłumaczyć na kilka języków. Jak wiemy, sukces literatury zależy w dużej mierze od tłumacza. Tak było w przypadku Kazimierza Wierzyńskiego, którego poezja została bardzo dobrze przetłumaczona na język niemiecki przez J. H. Mischel'a.

Utwory po prostu nadsyłano. Wiązało się to z nadmiarem, wręcz tysiącami spływających dzieł artystów liczących na Laur.

Wracając jednak do zagadki Iwaszkiewicza... Być może ufał, że podzieli los kolegi, Kazimierza Wierzyńskiego, z którym tworzył grupę Skamander, być może, czego nie udało mi się ustalić, przesłał swoje utwory na Konkurs.
Napisał wtedy "Ody olimpijskie".
W aurze uniesień Ego, co jest wśród poetów częste, poprosił któregoś ze swoich utalentowanych kolegów o portret jako zwycięskiego laureata...

Godna uwagi karykatura. W manierze przewrotna, ukazująca poetę jako swego rodzaju natchnionego byczka. Co jednak z sygnaturą, skoro nie udaje się zidentyfikować żadnego współczesnego artysty, nawet po pseudonimie?

Przypatrzcie się uważnie: CANTATO TURSKI.

ŚPIEWAŁ TURSKI. To zdaje się rozwiązanie kaligraficznej zagadki, gdyż to Zbigniew Turski w tym roku zdobył laur zwycięstwa swoją Symfonią Olimpijską.
To on odśpiewał pieśń zwycięstwa dla najlepszego artysty na świecie.

Co na to Iwaszkiewicz? Nie wiemy, ale nigdy nie zdobył olimpijskiego lauru, ponieważ 1948 był ostatnim rokiem gdy do głosu dopuszczono Sztuki...

A oto zwycięskie dzieło, II Symfonia Olimpijska:






Odwiedź kultowe miejsce na warszawskiej Pradze:

Jeśli żyjesz sztuką to koniecznie wejdź tu: