niedziela, 6 listopada 2022

Autoportret jako projekcja ego. Artystyczne przetwarzanie rzeczywistości.

Autoportret w dziedzinie malarstwa posiada długą historię. Jeżeli można rozpatrywać zaznaczenie osobowości artysty w dziele jako jego podpis czy autoportret, to tego typu wizerunki można znaleźć już w grocie Lascaux. Są to odciski dłoni prehistorycznych malarzy na ścianach groty. W ten sposób artyści przedstawiali samych siebie jako twórców, którzy pokrywali freskami złożonymi ze zwierząt powierzchnie skalne. Rozumiane w ten sposób mogłyby być zwróceniem uwagi na siebie, pewnym komunikatem o istnieniu osoby twórczej.

Od wizualnej reprezentacji w dziele sztuki aż do zapisu ulotnych momentów życia, artysta ma zawsze wiele do przekazania na temat swojego jestestwa. Odbicie własnego wnętrza, ukazanie własnego statusu, zmierzenie się z tematem różnych sytuacji psychologicznych, tworzenie alter ego, zawsze jest to wyzwanie kreatywne.


To podróż do wnętrza. Korespondencja z własnym Ja”


[Cytat z dramatu „Właściwość Kamienia” autorstwa Jule Ross]


Autor abstraktu zwanego sztuką lub literaturą posiada warsztat, w którego centrum stoi jego Ego, on sam jako istota twórcza ma za zadanie w swej kreacji stworzyć produkt artystyczny, do czego służy mu (lub jej) własna wrażliwość, wiedza, nabyte doświadczenia. Najwięksi i najbardziej sławni twórcy potrafili stworzyć wokół siebie mit, być swego rodzaju legendą już za życia. W ten sposób postępowali Pablo Picasso i Salvador Dali. W starożytności malarz Zeuksis nosił czerwona szatę w wyhaftowanym złotą nicią swoim imieniem. Działania twórcze zawsze wymagają przyjęcia odpowiedniej postawy, przetwarzania doznań do formy wyrafinowanej, tak aby produkt finalny mógł zostać przyjęty przez publiczność. Artysta dokonuje introspekcji, sam dla siebie jest psychologiem. Salvador Dali wymyślił nawet specjalny system, który pomagał mu zrozumieć własne wizje i nazwał go „metodą paranoiczno-krytyczną”. Wszystko to opisuje w swoich dziełach literackich, między innymi w „Dzienniku geniusza”, które są dodatkowym wyjaśnieniem dla surrealnej psychicznej tkanki jego malarstwa. Dali wielokrotnie portretował sam siebie nadając za każdym razem tym wizerunkom głębię, dla której warto sięgać po lektury z zakresu psychoanalizy freudowskiej. Dla artysty jednym z najważniejszych elementów twórczości była ekspozycja różnych aspektów osobowości. W samym centrum wszechświata Dalego umiejscowiona jest jego sylwetka, a prezentowanie swoich dziwacznych poglądów, metafizycznych gąszczów jestestwa, punktem wyjścia dla twórczości. Nazywając siebie „boskim”, „geniuszem”, „jedynym prawdziwym surrealistą” rzuca wyzwanie przeciętności, nie ukrywa tego, że jego program artystyczny zakłada bycie showmanem, całym sobą oddanym eksperymentom myślowym i twórczym.

Rembrandt tusza
                    "Martwa natura z tuszą wołową" Rembrandt van Rijn.

Rembrandt van Rijn stworzył około stu autoportretów, malarskich, graficznych i rysunkowych. Są one nie tylko zapisem jego twórczego dojrzewania, gdyż tworzył je na przestrzeni wielu lat, od młodości do starości, ale także formą analizy osobowości i praktyką pozwalającą na doskonalenie warsztatu twórczego. Łatwo dostępny model, odbicie lustrzane, pozwala na swobodę twórczej ekspresji, strojenie min, przebieranki, przyjmowanie różnych ról i ukazywanie różnych sytuacji psychologicznych. Rembrandt nie tylko dociera do psychologicznej głębi, co dla portrecisty jest zadaniem kluczowym, ale także wnika w tkankę mięsną. Nie bez przyczyny namalował dwa razy martwą naturę przedstawiającą tuszę wołową. Moim zdaniem mięso jest dla niego materią, w jakiej poszukuje fizykalnych doznań związanych z naturą. Nie zatrzymuje się na skórze, powierzchni życia, lecz dokonuje autopsji, zupełnie jak w dwóch innych obrazach przedstawiających sekcje zwłok. Anatomia dla malarza jest bardzo ważną wiedzą. To jak układają się pod skórą mięśnie i inne struktury tworzy realizm przedstawienia. Jego dzieła posiadają w sobie aspekt głębi, który większość ludzi odbiera intuicyjnie, a bardziej wprawione percepcyjnie jednostki są w stanie prześledzić to, w jaki sposób konstruuje on twarze od podstaw, od czaszki, zamieniając farbę olejną w żywą tkankę. Dlatego jego malarstwo jest uznawane za mistrzowskie.

Artysta jest źródłem sztuki, jej sednem, indywiduum, które rozpościera przed odbiorcą swój świat artystycznych doznań jak paw grzebień z piór lub tańczący lirogon wabiący partnerów wyrafinowanymi dźwiękami.


W XVI i XVII wieku, czasach gdy modne były Kunstkammeren, czyli kolekcje dzieł sztuki eksponowane w specjalnie do tego przeznaczonych pokojach, autoportret artysty był specjalnym „smaczkiem” w kolekcji. Zwłaszcza jeżeli artystką była malarka, kobieta, co wówczas było rzadkie, a jak wiadomo, to co unikalne jest bardzo cenne. Taką cenioną artystką była Sofonisba Anguissola. Pochodziła z zamożnej arystokratycznej rodziny, a ojciec wspierał jej karierę. Autoportret jej autorstwa, zakupiony prawdopodobnie przez Izabelę Lubomirską, znajduje się w muzeum na Zamku w Łańcucie.

Sofonisba Anguissola
"Autoportret ze sztalugą" Sofonisba Anguissola.


Malarstwo jako technika daje dużo możliwości przedstawienia postaci, wiele może zostać podyktowane fantazją, pomysłowością. Czasem artysta malował siebie podwójnie, tworząc „obraz w obrazie”, pokazując siebie malującego portret i namalowane płótno. Czasem wizerunków w obrazie bywało nawet trzy, tak jak u Johannesa Gumpa, gdzie widoczna jest sylwetka malarza, jego odbicie w lustrze oraz płótno.

Niekiedy artysta przedstawia siebie w bardzo niezwykły sposób, na przykład Michał Anioł Buonarotti uwieczniający swój wizerunek w „Sądzie Ostatecznym” w kaplicy Sykstyńskiej w ściągniętej skórze w rękach św. Bartłomieja. Michelangelo Merisi, zwany Caravaggio, w płótnie zatytułowanym „Dawid i Goliat” sportretował siebie dwukrotnie, jako zwycięskiego młodzieńca i w wieku starszym, w postaci uciętej głowy Goliata.

Caravaggio Goliat
"Dawid z głową Goliata" Michelangelo Merisi da Caravaggio.


Te dwa przykłady obrazują w jak plastyczny sposób można ująć tę tematykę. W obu przypadkach portrety są wymowne i świadczą o dużej pomysłowości w sferze projekcji Ego. Twórca to nie tryumfator rzeczywistości, lecz raczej strzęp skóry, ucięta głowa, pokonany, pokorny wobec przejawów życia, zjawisk psychologicznych, autorefleksyjny i dający temu wyraz w swojej twórczości.


Portrety surrealistów, takich jak Salvador Dali czy Dorothea Tanning, jeszcze bardziej nakreślają psychologiczne podłoże tego typu malarstwa. Dzięki konotacjom psychoanalizy freudowskiej dodają wartości podświadome do dzieł. W obrazie „Dali nago kontemplujący przed pięcioma regularnymi ciałami”, artysta portretuje się w sytuacji mistycznej, na klęczkach oddający cześć elementom Świętej Geometrii, przejawom najwyższej istoty tworzenia. Nagi wobec Najwyższej Tajemnicy, kosmosu, źródła życia i jego tajemnych kodów. Każdy element obrazu niesie za sobą znaczenia ważne dla odbioru całości, towarzyszący pies, morski krajobraz i rozwarstwiona linia brzegowa morza, tworzą nastrój nierzeczywistego delirycznego snu, pozostawiając interpretacji odbiorcy niedopowiedzenia i zagadki związane z mitem artysty.

Dorothea Tanning w obrazie „Birthday” przekazuje swój wizerunek obnażonej do pasa i bosej kobiety otwierającej drzwi, które prowadzą do całego szeregu innych otwartych drzwi, nasuwając skojarzenia z kolejnymi etapami-przejściami prowadzącymi w głąb. Artystka częściowo ubrana w elegancką atłasową bluzkę z koronkowymi mankietami, a częściowo w brązową spódnicę pokrytą kształtami roślinnymi przypominającymi korzenie, nadaje kompozycji ton tajemniczości i transgresji, przejść prowadzących do kolejnych. Mały skrzydlaty potworek znajdujący się u jej stóp jest tutaj elementem baśniowym. Psychoanaliza ukazuje drzwi jako symbol przejścia między wewnętrznym a zewnętrznym światem, dyferencjację sacrum i profanum oraz ich odróżnienie. Drzwi to także rozróżnienie pomiędzy podświadomym i świadomym.

Dorothea Tanning birthday
                                    "Birthaday" Dorothea Tanning.

Projekcja Ego w obrazach przybiera formy wizualnej reprezentacji, odbicia lustrzanego, alegorii, karykatury, podpisu malarskiego, znane są również przedstawienia w postaci Alter Ego. W takich przypadkach mamy do czynienia z przeniesieniem pewnych określonych cech twórcy na obiekt artystyczny lub literackiego bohatera. Są to często właściwości tłumione bądź ukrywane przed otoczeniem. Postać sobowtóra czasami przeraża ukazując mroki osobowości, służy artystycznemu wyobrażeniu i ma za zadanie w dziele sztuki przekazać treści, do których w normalnym świecie brak dostępu. Rodzaj maski lub kostiumu, w który ubiera się autor (autorka) aby przekazać więcej zróżnicowanych treści.


Dobrym przykładem na tego typu transfer osobowości jest poemat Edgara Allana Poe „Cisza: Baśń”, gdzie historia o rzece, liliach, burzy i samotnym człowieku ubranym w rzymską togę opowiedziana jest ustami Demona. Poeta opisując niezwykłe zjawiska przyrody, posługując się metaforą snu i zjawisk parapsychologicznych używa osoby pierwszej, relacjonuje zdarzenia pochodzące z innego wymiaru, niedostępnego zwykłym śmiertelnikom. Poe, nazywany bywa prekursorem psychoanalizy w literaturze, odkrywając mroczne głębie podświadomości. W utworze „Cisza: Baśń” („Silence: A Fable”) znajduje się wiele interesujących symboli związanych z archetypami. Na wielkim szarym kamieniu stojącym na brzegu rzeki i oświetlonym przez światło księżyca wyryty jest napis, którego podmiot liryczny nie może początkowo przeczytać, więc chce wrócić na bagna. Kiedy odwraca się, księżyc zaświecił bardziej czerwono i uwidoczniony zostaje napis: „PUSTKOWIE” (DESOLATION). Na kamieniu stał człowiek ubrany w togę starożytnego Rzymu, a podmiot liryczny obserwował go. Człowiek ten opisany jest jako posiadający „cechy boskie”, filozof, którego „czoło jest wzniosłe myślą” („his brow was lofty with thought”), a jednocześnie naznaczony zmęczeniem i odrazą w stosunku do ludzkiego rodzaju („disgust with mankind”). W miarę posuwania się do przodu fabuły wiersza, po tym jak przybywają wezwane Hipopotam i Behemot, po rzuceniu klątw, z których jedna była klątwą gwałtownej burzy, a druga klątwą milczenia, ujawnia się drugi napis na skale. Teraz jest to CISZA (SILENCE). Podejmowane często próby analiz baśni czy poetyk, zwłaszcza popularne, jungowskie, różnego rodzaju podejścia metodologiczne, często tworzą wrażenie niewystarczających. Mimo iż mają za zadanie wytłumaczyć głębię archetypiczną utworów, są jak odmierzanie oceanu za pomocą wiaderka. Lub próby opisu wrażenia zachodu słońca nad tropikalną wyspą. Mogą dać jakiś obraz lecz nie dorastają do rzeczywistości.

Przepięknie czyta ten wiersz James Addison Conrad. Nagranie znajduje się pod linkiem: 

Link do wiersza


Peter Greenaway, reżyser filmowy, jest z wykształcenia malarzem. Każdy kadr jego filmu to jakby osobny obraz wypełniony symbolami i postaciami alegorycznymi. Znany jest przede wszystkim z fabuł takich jak „Księgi Prospera”, „Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek”, „Pępek architekta”, obrazami ze świata absolutnie doskonałego estetycznie, lecz wypełnionego grozą i śmiercią, perwersyjne w każdym calu, nasączone rozpasaną seksualnością. Jego filmy łączą wątki tanatejskie z dominium erosa, można w nich spotkać motywy wyrafinowanej zemsty, rozkładu, chorób i inwalidztwa, a nawet kanibalizmu. W swoich wczesnych eksperymentach twórczych reżyser stworzył swoje alter ego o nazwisku Tulse Luper. Jest on świadkiem najważniejszych wydarzeń XX wieku, w 1939 roku był w Antwerpii, gdy Naziści napadli na Belgię, w 1944 roku przebywał w Rzymie i obserwował przybycie wojsk amerykańskich, był obserwatorem upadku Muru Berlińskiego. Sam reżyser przyznaje, że chciał aby postać ta symbolizowała „niebezpieczeństwo czające się w każdym zakątku rzeczywistości” - tulse przypomina pulse, tak jak tętno w nadgarstku, a luper ma oznaczać wilka w języku łacińskim. Postać została stworzona na podstawie zdjęć mężczyzny znalezionych w starym kufrze, a którego twarz miała przypominać Samuela Becketta.

Tulse Luper alter ego
Zdjęcie znalezione na strychu, które zainicjowało stworzenie postaci Tulse Luper. [Kadr z filmu "Vertical features remake"].


Artysta działa często na zasadzie misji tworzenia chcąc przekazać światu najważniejsze wartości, edukować publiczność, a nie tylko służyć prostej rozrywce. Wartość moralizatorska sztuki to ważna jej część, przetwarzając rzeczywistość i jej doświadczenie twórca skłania odbiorcę do refleksji, porusza w nim emocjonalne i intelektualne sfery.

Salvator Rosa, barokowy malarz, rytownik i poeta namalował swój autoportret i nadał mu tytuł „Filozofia”. Przedstawia on artystę trzymającego w dłoni tablicę z łacińską inskrypcją, która głosi: „zachowaj milczenie, chyba że to co chcesz powiedzieć jest ważniejsze niż cisza”. To bardzo wymowne przedstawienie i wielka nauka aby wśród zgiełku codzienności i wszystkich jej zbędnych zdań dążyć do wartości, którą skrywa filozoficzny namysł, powściągliwość i skupianie się na najważniejszych rzeczach, które chcemy przekazać, tak aby świadectwo, które dajemy zyskało na wartości wśród publiczności.


Salvator Rosa
                                    "Autoportret" Salvator Rosa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo ma wagę...